Gaz z terminalu LNG w Świnoujściu jeszcze w tym roku trafi do polskich domów. To rezultat zakończenia negocjacji pomiędzy inwestorem - spółką Polskie LNG a wykonawcą - włoskim konsorcjum Saipem. Całkowite wynagrodzenie za realizację kontraktu wyniesie zgodnie z umową 2,4 mld zł, więc Polska nie dopłaci do budowy terminalu, choć wykonawca wysuwał dodatkowe roszczenia finansowe.
To historyczny przełom dotyczący budowy najważniejszej obecnie inwestycji, gwarantującej bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju: dziś podpisany został aneks nr 2 do umowy z 10 lipca 2010 r., między inwestorem terminalu LNG w Świnoujściu, spółką Polskie LNG, a generalnym wykonawcą – konsorcjum na czele z włoską firmą Saipem. Co to oznacza? Jeszcze w tym roku gaz z pierwszej dostawy - po schłodzeniu instalacji, jej rozruchu i przeprowadzeniu prób - zostanie wtłoczony do sieci przesyłowej i trafi do polskich domów. Według zapisów aneksu, druga dostawa, która zapewni surowiec na testy eksploatacyjne, zostanie zrealizowana w pierwszym kwartale przyszłego roku, a pełną parą terminal LNG ruszy w drugim kwartale 2016 roku, po podpisaniu protokołu odbioru do użytkowania. Jego początkowa zdolność regazyfikacyjna wyniesie 5 mld m3 rocznie. Po rozbudowie mocy terminalu, wzrośnie o połowę - do 7,5 mld m3.
- Wykonawca zapewnił wiarygodność i ostateczność terminów wskazanych w zaktualizowanym szczegółowym harmonogramie prac. Przyjął na siebie dodatkowe obowiązki oraz odpowiedzialności, w szczególności związane z dostawą LNG na potrzeby technologiczne terminalu - mówi Jan Chadam, prezes Polskiego LNG SA.
Niezwykle istotny z punktu widzenia inwestora jest fakt, że podpisany aneks reguluje kwestię wynagrodzenia dla wykonawcy inwestycji. Polskie LNG nie dopłaci do realizacji inwestycji ani złotówki więcej, a wynagrodzenie dla konsorcjum zamknie się w kwocie 2,4 mld zł. Wykonawca zaakceptował także wyższe kary umowne związane z terminową realizacją prac.
- Dla naszej spółki ta inwestycja jest kluczowa i dokładamy wszelkich starań aby wywiązać się z tego kontraktu w możliwie efektywny sposób - powiedział prezes Saipem Stefano Cao. - Podpisane porozumienie daje gwarancję zakończenia budowy oraz przyjęcia pierwszego statku w tym roku i jest wyrazem odpowiedzialności każdej ze stron projektu.
Co jeszcze reguluje podpisany dziś aneks? Na przykład przewiduje przeprowadzenie dodatkowego audytu technologicznego całej instalacji. Kontrola, której dokona niezależny międzynarodowy audytor, rozpocznie się po zakończeniu budowy. Ma potwierdzić najwyższą jakości instalacji. Wykonawca przyjął na siebie także szereg innych obowiązków, w szczególności bierze odpowiedzialność za zakontraktowany statek z dostawą LNG – terminal musi być gotowy do odebrania surowca po jego zakontraktowaniu.
- Aneks zabezpiecza interesy biznesowo-ekonomiczne projektu oraz mobilizuje wykonawcę do szybkiego dokończenia prac - uważa Wojciech Słowiński, doradca biznesowy z PricewaterhouseCoopers. - Za niewątpliwy sukces negocjacyjny Polskiego LNG należy uznać ograniczenie roszczeń wykonawcy i ustalenie braku dodatkowego wynagrodzenia umownego przy jednoczesnym jasnym zdefiniowaniu jego odpowiedzialności. Wreszcie, zawarcie porozumienia stworzy możliwość szybszego osiągnięcia głównego celu inwestycji, jakim jest zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Dlaczego trzeba było podpisać aneks
Aneks jest finałem negocjacji, które rozpoczęły się w efekcie sporu pomiędzy PLNG a włoskim Saipem. Jak do niego doszło? Kontrakt na budowę świnoujskiego terminalu LNG realizowany jest w formule EPC, czyli „pod klucz". Kontrakty tego typu nie zakładają żadnych dodatkowych kosztów poza umową, a odpowiedzialność za dotrzymanie terminów spoczywa na Generalnym Realizatorze Inwestycji. Aneks nr 1 do umowy podpisano w 2012 roku, w wyniku kryzysu branży budowlanej. Po jego parafowaniu prace wyraźnie przyspieszyły. Wystarczy wspomnieć iż zaawansowanie projektu w dniu podpisania aneksu wynosiło 67 proc., a obecnie jest to ponad 98 proc. Nie obyło się jednak bez problemów. Wykonawca przekroczył termin realizacji inwestycji, głównie w wyniku długotrwałego i wielowątkowego sporu, związanego z wykonywaniem dozoru technicznego przez TDT. Tenże konflikt pozostawał jednak poza możliwościami oddziaływania Polskiego LNG, jednak brak wiążącego harmonogramu uniemożliwiał prawidłową realizację inwestycji. To w efekcie doprowadziło do sporu pomiędzy wykonawcą a inwestorem. Rozwiązanie przyniosły dopiero negocjacje pomiędzy PLNG a wykonawcą, które doprowadziły do osiągnięcia porozumienia.
- Polskie LNG miało de facto trzy opcje do wyboru - trwanie w sporze z wykonawcą, odstąpienie od umowy i wybranie nowego wykonawcy bądź wypracowanie porozumienia - mówi Wojciech Słowiński. - Wobec sporu pomiędzy stronami zakończenie inwestycji przez wykonawcę w akceptowalnym terminie przy braku porozumienia było praktycznie niemożliwe. Drugi potencjalny scenariusz, czyli odstąpienie od umowy, wymagałby wdrożenia wielomiesięcznych procedur inwentaryzacji a następnie przeprowadzenia kolejnego postępowania przetargowego. W konsekwencji, oba scenariusze wiązałyby się z wieloletnimi opóźnieniami w uruchomieniu terminalu, a tym samym znaczącym wzrostem obciążeń finansowych i utraconych korzyści.
Doświadczenia międzynarodowe wskazują, że opóźnienia w realizacji, a także przekroczenia budżetu, dotyczą zdecydowanej większości tego typu inwestycji na świecie. Powód jest prosty. Są to inwestycje o wysokim stopniu skomplikowania technicznego, czasochłonne i wymagające znacznego zaangażowania kapitałowego.
- Pomimo bardzo wysokiego priorytetu nadawanego dużym projektom infrastrukturalnym w obszarze ropy i gazu, wiele projektów przekracza złożone koszty realizacji oraz harmonogramy, także w krajach doświadczonych w technologii LNG, w tym krajach azjatyckich, dysponujących ponad półwiekowym doświadczeniem w budowaniu podobnych instalacji – mówi Piotr Beim, ekspert ds. transportu Instytutu Sobieskiego.
Polski terminal - najwyższa jakość
Budowa świnoujskiego terminalu LNG jest jednym z najbardziej skomplikowanych przedsięwzięć w zakresie budowy bezpieczeństwa energetycznego Polski. Przede wszystkim jest to duże wyzwanie organizacyjne, które wymaga koordynacji ponad 6 tys. różnych procesów. Bez kompleksów można porównać je z wielomiliardowymi inwestycjami LNG w Australii czy Stanach Zjednoczonych. Obecny priorytet, to zakończenie inwestycji przy zachowaniu jak najwyższej jakości. Dlaczego? Będzie ona służyć Polsce przez kolejnych kilkadziesiąt lat.
- Jest to megaprojekt inwestycyjny – tłumaczy prawnik Robert Zajdler z Zajdler Energy Lawyers & Consultants. - Żeby inwestycja została uznana za megaprojekt, jej koszt nie może być niższy niż 0,5 mld euro w Europie i 1 mld dol. w Stanach Zjednoczonych, musi także wpływać na otoczenie gospodarcze i społeczne. Megaprojekty charakteryzują się także skomplikowaniem technologicznym, zarówno na etapie projektowania, jak i realizacji. Wszystkie te warunki spełnia polski gazoport.
Według raportów wykonawcy, stan zaawansowania inwestycji wynosi ponad 98 proc. W zakresie prac budowlanych jest to decydujący etap inwestycji. Dostawy i montaż wszystkich urządzeń na terenie terminalu zostały zrealizowane w 100 proc. Budowa głównych obiektów terminala (zbiorniki magazynowe LNG) jest na końcowym etapie. Trwają roboty związane z malowaniem oraz suszeniem konstrukcji. Zbiorniki przygotowywane są do etapu schładzania instalacji procesowych terminala. Zakończono etap prac związany z próbami ciśnieniowymi rurociągów. Aktualnie trwają prace przy zamykaniu poszczególnych systemów rurociągowych przy pomocy tzw. „złotych styków” tj. połączeń spawanych poddawanych szczegółowej kontroli oraz kończone są prace przy rurociągu „wysyłkowym”, stanowiącym połączenie terminala z krajową siecią gazociągów. Pozostałe prace, to przede wszystkim sprawdzanie połączeń kablowych w szafach sterowniczych i urządzeniach branży elektrycznej i automatycznej oraz czynności kontrolne na poszczególnych zespołach urządzeń. Na placu budowy pracuje średnio 1000 osób dziennie.
- Żaden terminal w basenie Morza Bałtyckiego nie dorówna mu skalą i możliwościami - mówi Paweł Nierada, ekspert ds. energetyki Instytutu Sobieskiego. - W przyszłości może stać się regionalnym centrum dystrybucji LNG, jako paliwa dla statków, a także punktem przeładunkowym na mniejsze jednostki transportujące gaz skroplony do innych terminali planowanych w basenie Morza Bałtyckiego.
Równolegle z ostatnimi pracami budowlanymi, wykonywane są próby i czynności związane z odbiorami robót oraz czynności przygotowawcze do próbnych rozruchów. Do tej pory przeprowadzono 50 tys. szczegółowych inspekcji i kontroli w zakresie wykonawstwa instalacji. Wydano 250 tys. raportów potwierdzających jakość instalacji. Długość rurociągów na terenie terminalu wynosi 57 km - to mniej więcej tyle, ile wynosi odległość od powierzchni ziemi do mezosfery. Długość kabli elektrycznych, to 470 km i odpowiada odległości w linii prostej od Gdańska do Krakowa. W ramach odbiorów do sprawdzenia jest 1536 linii rurociągów i 5718 punktów pomiarowych. Do tego dochodzi skomplikowana technologia, która w Polsce dopiero debiutuje. Dzięki temu inwestycja umożliwi odbiór gazu ziemnego drogą morską praktycznie z dowolnego kierunku na świecie.
Jakość prac w terminalu LNG w Świnoujściu nadzorują służby polskie i zagraniczne, a także niezależne instytucje państwowe. Nadzór i kontrola jakości odbywa się na każdym etapie inwestycji – zarówno na etapie dostaw materiałów i urządzeń realizowanych przez dostawców kwalifikowanych przez TDT, oraz na etapie montażu, instalowania i badań realizowanych bezpośrednio przez podwykonawców GRI. Dopiero po zaakceptowaniu danego etapu robót, kolejne są zwalniane do realizacji. Dla zapewnienia stałego nadzoru technicznego – na terenie zaplecza budowy terminalu LNG utworzono stałe przedstawicielstwo Transportowego Dozoru Technicznego, co jest ewenementem w skali Polski.
Wpływ terminalu na bezpieczeństwo energetyczne
Polska jest już dzisiaj bezpieczna energetycznie i ma możliwość realizacji dostaw gazu z wielu kierunków. Dzięki inwestycjom GAZ-SYSTEMU oraz usłudze wirtualnego rewersu na gazociągu jamalskim, technicznych możliwości importowych z kierunku innego niż wschodni zwiększyły się do 90% realizowanego importu (do 2011 r. było to 9%). Fizyczny rewers na Jamale umożliwia Polsce zakup gazu na rynku spotowym na Zachodzie (Polska korzystała z tego rozwiązania od września 2014 r. do marca 2015 r., kiedy Gazprom nie realizował w pełni dostaw). GAZ-SYSTEM planuje wybudować ok. 2000 km nowych gazociągów, które pozwolą na integrację krajowego systemu przesyłowego z systemami krajów ościennych, a także - po włączeniu do sieci terminalu LNG w Świnoujściu - na utworzenie wspólnego regionalnego rynku gazu. Wydobycie krajowe utrzymuje się na poziomie ok. 30 proc. całkowitego zapotrzebowania na gaz w Polsce. Wzrasta również pojemność podziemnych magazynów gazu - aktualnie jest to ponad 2,5 mld m sześc.
- Potencjał świnoujskiego terminalu pozwoli nam stać się podmiotem w europejskiej grze o niezależność energetyczną, a także umocni pozycję Polski w Europie Środkowo-Wschodniej - mówi Paweł Nierada, ekspert ds. energetyki Instytutu Sobieskiego. - W przyszłym roku zaspokoi on aż jedną trzecią gazowych potrzeb Polski, a po wybudowaniu trzeciego zbiornika, być może nawet połowę.
Terminalu takiego jak budowany w Świnoujściu - o tak dużych możliwościach regazyfikacynych - nie ma ani żadne państwo w basenie Morza Bałtyckiego, ani w Europie Środkowo-Wschodniej. Jego początkowa zdolność regazyfikacyjna wyniesie 5 mld m3 rocznie. Trwa opracowanie studium wykonalności dla rozbudowy mocy terminalu o połowę - do 7,5 mld m3. To oznacza, że polski terminal może zaspokoić znaczną część potrzeb gazowych państw bałtyckich. Litwa zużywa rocznie niespełna 3 mld m sześc. gazu, Łotwa niecałe 1,5 mld, a Finlandia ok. 5 mld m sześc. Działająca w basenie Morza Bałtyckiego instalacja regazyfikacyjna w szwedzkim Nynashamn może przerobić zaledwie 0,5 mld m sześc. gazu rocznie, ewentualna w Rostocku - 2,5 mld m sześc. Finlandia stawia na małe terminale LNG, podobnie Szwecja, Łotwa i Estonia. Pływający terminal w Kłajpedzie nie będzie miał dużego znaczenia regionalnego. Litwini kupili jedynie statek magazynujący surowiec z małą stacją regazyfikacyjną, który jest właściwie punktem przeładunkowym LNG, a nie terminalem z infrastrukturą portową, taką jak w Świnoujściu. Na korzyść terminalu przemawia jego bardzo dobre położenie: znajduje się u wejścia do Bałtyku, dzięki czemu droga transportu LNG jest krótsza niż np. do Kłajpedy czy do planowanych terminali w Finlandii.